Marginalia
Marcin Kędzierski
Jacek Sztuka
Agnieszka Wielewska
Galeria Miejska BWA w Bydgoszczy
2022-2023
Danuta Pałys
absolwentka Historii Sztuki , Teologii KUL
KuratorkaBWA w Bydgoszczy
Marginalia
Wystawa Marginalia jest próbÄ… zwrócenia uwagi na zagadnienie codziennoÅ›ci, jako przedmiotu zainteresowania sztuki. Temat ten – z pozoru bÅ‚ahy – pojawiaÅ‚ siÄ™ już w dzieÅ‚ach twórców okresu starożytnoÅ›ci. W sposób szczególny wybrzmiewaÅ‚ w obrazach maÅ‚ych mistrzów holenderskich, nastÄ™pnie powracaÅ‚ w pracach XIX-wiecznych realistów, a wkrótce potem – programowo – zaadaptowali go impresjoniÅ›ci. Aktualność tej tematyki zauważyć można także w sztuce XX i poczÄ…tku XXI wieku – niektórzy artyÅ›ci (jak np. Edward Hopper) zyskali nawet miano malarzy codziennoÅ›ci. Sam tytuÅ‚ nawiÄ…zuje do tzw. marginaliów – czyli rysunków, notatek, umieszczanych na marginesach Å›redniowiecznych rÄ™kopisów, a także zaskakujÄ…cych swym kontekstem, żartobliwych form dekoracyjnych dyskretnie ukrywanych w obiektach architektonicznych. ByÅ‚y one dla ówczesnych mistrzów nie tylko rodzajem automatycznej odskoczni od monotonii towarzyszÄ…cej rutynowym zajÄ™ciom przy realizacji wielkich projektów, ale także swoistym „inwentarzem” ich prywatnoÅ›ci.
Na wystawie „Marginalia” zestawione zostaÅ‚y prace trójki wspóÅ‚czesnych artystów (Marcin KÄ™dzierski, Jacek Sztuka, Agnieszka Wielewska), odkrywajÄ…cych wÅ‚asne metody poznawania i kontemplacji natury codziennoÅ›ci. PokazujÄ… oni, że sztuka może peÅ‚nić uprzywilejowanÄ… rolÄ™ w rozwiÄ…zywaniu różnych dylematów wspóÅ‚czesnego czÅ‚owieka, zapÄ™tlonego w swojÄ… codzienność, zmagajÄ…cego siÄ™ z jej powtarzalnoÅ›ciÄ… i jednoczeÅ›nie nieuchronnym przemijaniem. Zapis malarski staje siÄ™ wiÄ™c skutecznÄ… formÄ… oswajania codziennoÅ›ci.
kurator: Danuta Pałys
​
Najciekawsze rzeczy czÄ™sto dziejÄ… siÄ™ tam, gdzie siÄ™ ich raczej nie spodziewamy. I na odwrót, tam, gdzie szukamy inspiracji, wzorów, mÄ…droÅ›ci, choćby w gÅ‚ównym nurcie mediów, renomowanych instytucjach, znaleźć możemy w istocie niewiele wartoÅ›ciowych treÅ›ci. Z przyzwyczajenia, lenistwa, a może potrzeby bezpieczeÅ„stwa, skÅ‚onni jesteÅ›my ufać temu, co oferujÄ… nam oÅ›rodki wÅ‚adzy, popularne media, usankcjonowane finansowe i intelektualne elity. Naiwni, zalÄ™knieni, czÄ™sto nieÅ›wiadomi ulegamy kolejny raz zwiedzeniu, bojÄ…c siÄ™, by ktoÅ› nie wziÄ…Å‚ nas za odszczepieÅ„ców, zacofanych lub tzw. szurów. Nawet w Å›wiecie kultury poruszamy siÄ™ trochÄ™ jak stado baranów, przyklaskujÄ…c skwapliwie ofercie, która ma najwiÄ™kszÄ… promocjÄ™, jest najdÅ‚użej lansowana, wyziera z każdej szpary, wyskakuje z lodówki. Centra sztuki peÅ‚ne sÄ… makulatury, zdygitalizowanych dzieÅ‚, znikajÄ…cych równoczeÅ›nie ze Å›cian wystawowych i naszej pamiÄ™ci, finansowanych ze źródeÅ‚ wskazujÄ…cych wprost na cele i idee, którym sÅ‚użą. DaliÅ›my sobie wmówić na przykÅ‚ad, że geometryczne projektowanie spod znaku De Stijl, Bauhausu, Mondriana jest jedynym godnym wspóÅ‚czesnoÅ›ci. Mieszkamy w nudnych apartamentowcach, otoczeni identycznymi, geometrycznymi przedmiotami i gapimy siÄ™ nieustannie w kwadrat monitora, ekranu.
Dopiero jakaÅ› nieoczekiwana wizyta na prowincji, w starej chaÅ‚upce babci, spacer poza rejony opisane w przewodnikach, jakaÅ› niewielka kapliczka na skraju lasu napotkana przypadkiem sprawiajÄ…, że na te cuda natury, przestrzenie piÄ™knych lasów i gór otwierajÄ… nam siÄ™ oczy, odzyskujemy utraconÄ… wrażliwość, a wraz z niÄ… - wzrok. PiÄ™kne rzeczy, które istniaÅ‚y od zawsze, a które my sami odrzuciliÅ›my z niesmakiem. MyÅ›lÄ™, że bystra obserwacja i Å›wiadome, wÅ‚asne poszukiwania sÄ… w stanie poprowadzić nas do miejsc, osób, obiektów prawdziwie zachwycajÄ…cych, choć próżno szukać ich w podrÄ™cznikach i przewodnikach. Dopiero w obliczu takich doÅ›wiadczeÅ„ mamy szansÄ™ doznać olÅ›nienia.
PamiÄ™tam dwa wydarzenia. Pierwsze jeszcze na studiach. Åšwiadom już swojego warsztatu rysowaÅ‚em ludzi, malowaÅ‚em martwe natury, a wszystko to niewÄ…tpliwie stanowiÅ‚o cenne doÅ›wiadczenie. Nie byÅ‚em jednak wolny od eksperymentów z formÄ…, szeroko rozumianÄ… abstrakcjÄ… - od lat 60 jedynÄ… dozwolonÄ… przez krytykÄ™ formÄ… wypowiedzi malarskiej. PamiÄ™tam dzieÅ„, w którym wyszedÅ‚em na zajÄ™cia z szerokÄ… listwÄ… z tapczanu, czymÅ› na ksztaÅ‚t deski pod pachÄ…. DzieÅ„ wczeÅ›niej powbijaÅ‚em w niÄ… nieregularnie gwoździe, pochlapaÅ‚em farbami akrylowymi, trochÄ™ z przypadku, trochÄ™ Å›wiadomie komponujÄ…c. KtoÅ› nazwaÅ‚ to “dzieÅ‚o” nartÄ…. A zatem zabraÅ‚em tÄ™ nartÄ™ rano na przeglÄ…d na AkademiÄ™, postawiÅ‚em na przystanku i podszedÅ‚em na chwilÄ™ do kiosku. WracajÄ…c, zobaczyÅ‚em, że mojÄ… deskÄ… zainteresowaÅ‚ siÄ™ wyraźnie jakiÅ› czÅ‚owiek. Mocno pochylony, z grymasem wysiÅ‚ku na twarzy, autentycznie zdziwiony wpatrywaÅ‚ siÄ™ w to dziwo, wprost nie mogÄ…c oderwać wzroku. StanÄ…Å‚em obok niego, a on nie odwracajÄ…c siÄ™ nawet w mojÄ… stronÄ™ rzekÅ‚:
„Panie...skÄ…d oni to wyrwali !!!”.
I wtedy uświadomiłem sobie z całą wyrazistością, że ta narta jest niczym, śmieciem. Zdecydowanie bardziej ciekawy, nawet poruszający był ten mężczyzna, jego autentyczna reakcja i zachowanie. Na długo pozostałem pod wrażeniem spontaniczności i sposobu myślenia owego człowieka.
Druga scena miaÅ‚a miejsce już po studiach. JeździÅ‚em codziennie pod WarszawÄ™ do pracy, zdecydowany malować dalej, majÄ…c jednakże tÄ™ niewesoÅ‚Ä… Å›wiadomość, że teraz nie pozostaje mi wiele czasu na sztukÄ™. ByÅ‚em jednak zdeterminowany i każdÄ… chwilÄ™, nawet drogÄ™ do pracy wykorzystywaÅ‚em do obserwacji. Na wszelki wypadek zwykle miaÅ‚em pod rÄ™kÄ… aparat fotograficzny. WiedziaÅ‚em już, że trzeba szukać, ryzykować, odkrywać - wywalczyć swojÄ… szansÄ™ na dziaÅ‚ania twórcze. To byÅ‚ zwykÅ‚y szary poranek bez sÅ‚oÅ„ca. SzedÅ‚em przez skrzyżowanie PuÅ‚awskiej i WaÅ‚brzyskiej, mijaÅ‚em blaszane stragany, peÅ‚no uwijajÄ…cych, przemieszczajÄ…cych siÄ™ opatulonych ludzi. PrzeszedÅ‚em pasy i przed jakimÅ› megasamem czy innym szarym sklepem na placu, tuż obok zatÅ‚oczonej ulicy ujrzaÅ‚em zjawisko. W szaro-bÅ‚Ä™kitnej poÅ›wiacie bez sÅ‚oÅ„ca, gdzie ziemia zlewaÅ‚a siÄ™ z zaÅ›nieżonym niebem w jednÄ… brudnÄ… maź staÅ‚ On …
Facet z jajami!
Pierwsze, z daleka, rozbÅ‚ysÅ‚y te jaja, kremowe, Å›liczne, równiutko poustawiane w zgrabne szeregi na skrzynkach i asfalcie. ÅšwieciÅ‚y jak reflektory w Å›nieżycy o zmroku. W drugiej sekundzie dojrzaÅ‚em jego - sprzedawcÄ™. StaÅ‚ pewnie i dumnie, w kufajce i czapce z nausznikami przypominaÅ‚ radzieckiego czoÅ‚gistÄ™. PrzyznajÄ™, poczÄ…tkowo nie miaÅ‚em odwagi po prostu zrobić mu zdjÄ™cia. GorÄ…czkowo myÅ›lÄ…c minÄ…Å‚em go i przeszedÅ‚em kilkanaÅ›cie kroków dalej. Ostatecznie wróciÅ‚em i bezceremonialnie zrobiÅ‚em te upragnione fotki. A On - nawet nie mrugnÄ…Å‚, monumentalny, w caÅ‚ej okazaÅ‚oÅ›ci. Ja zaÅ› staÅ‚em oczarowany - taki to byÅ‚ Gość. KoÅ„cówka lat 90, w Polsce wielka zawierucha, socjologiczno - ekonomiczny eksperyment, wmówiono ludziom, że powinni sami o siebie zadbać, stać pracodawcÄ…, że każdy jest biznesmenem i może wybić siÄ™ na niezależność. Ten z jajami i wiele innych babek i facetów uwierzyÅ‚o, potraktowaÅ‚o tÄ™ zachÄ™tÄ™ dosÅ‚ownie. Potem, po transformacji okazaÅ‚o siÄ™, że to byÅ‚ blef, ulice peÅ‚ne straganów wymiotÅ‚y patrole straży miejskiej, a nawet uzbrojona w paÅ‚ki policja. Ekonomiczne uwarunkowania promowaÅ‚y obcy biznes, silniejszych. Tak pozbywano siÄ™ na przykÅ‚ad prywatnego handlu z centrum stolicy. DziÅ› jak okiem siÄ™gnąć wokóÅ‚ same niemieckie i francuskie markety. Sieci polskich, dziaÅ‚ajÄ…cych od lat sklepów pozamykano. Pozostali nieliczni partyzanci, jak ten handlarz z WaÅ‚brzyskiej. Prawdziwy Facet z jajami.
Mamy przecież swoich bohaterów, sÄ… na wyciÄ…gniÄ™cie rÄ™ki, tyle podobnych historii wokóÅ‚. Wystarczy spojrzeć poza narzuconÄ… nam narracjÄ™, wyżej, szerzej i dalej niż ci, którzy myÅ›lÄ…, że już kupili naszÄ… wyobraźniÄ™ za pieniÄ…dze.
Marcin Kędzierski
Październik 2022








z cyklu Transport miejski



